Zbrodnia w Janowej Dolinie


Zbrodnia w Janowej Dolinie - wymordowanie mieszkańców Janowej Doliny na Wołyniu w Wielki Piątek 23 kwietnia 1943 w wyniku napadu ukraińskich grup, powstałych z połączenia sił UPA, dezerterów z kolaboracyjnej Ukraińskiej Policji Pomocniczej oraz tzw. "czerni" - okolicznego chłopstwa.
Masakry ludności polskiej dokonano nożami, siekierami, kulami z broni palnej, ofiary palono żywcem, dzieci nabijano na pale. Zamordowano w ten sposób około 600 osób be
z względu na wiek lub płeć. Polacy z Janowej Doliny nie byli w najmniejszym stopniu przygotowani do obrony. Garnizon niemiecki w Janowej Dolinie, liczący około tysiąca żołnierzy Wehrmachtu, wobec masowych morderstw i pożarów zachował się biernie i nie opuścił swoich koszar, zlokalizowanych w "bloku".

Rzeź rozpoczęła się w Wielki Piątek po zmierzchu. Po wymordowaniu Polaków w ich domach zaczęto również sprawdzać, czy w domach ukraińskich nie ma Polaków. Podczas napadu na szpital banderowcy wynieśli chorych Ukraińców, szpital z resztą pacjentów podpalili, a lekarza Aleksandra Bakinowskiego, jego żonę, studenta medycyny Jana Borysowicza oraz przypadkową pacjentkę zarąbali na placu przed szpitalem siekierami.
Polacy wykryci w domach ukraińskich byli mordowani na miejscu, w obecności rodziny ukraińskiej. Były też przypadki, że wraz z Polakami byli mordowani Ukraińcy, którzy nie przyznali się, że wiedzieli o obecności w ich domu Polaków. Większość zabudowań została w trakcie napadu spalona, a następnie rozebrana w okresie powojennym. Ataki na Polaków powtarzały się jeszcze przez kilka nocy po odejściu oddziałów "Dubowego". Petro Mirczuk, ukraiński historyk, pisząc o "walce" w Janowej Dolinie ocenia straty polskie na setki zabitych i rannych. Straty własne autor podaje jako 8 zabitych i 3 rannych. Takie proporcje strat wyraźnie wskazują na to, że wydarzenia miały charakter masakry bezbronnej ludności, a nie starcia dwóch oddziałów. Obecnie miejscowość Janowa Dolina nosi nazwę Bazaltowe. W miejscu, w którym znajdowało się osiedle, rodziny pomordowanych ufundowały pomnik. W ostatniej chwili, przed odsłonięciem pomnika, ukraiński wykonawca usunął bez wiedzy strony polskiej datę "23 kwietnia 1943", pozostawiając tylko enigmatyczny napis "Pamięci Polaków z Janowej Doliny". W trakcie odsłaniania pomnika 18 kwietnia 1998, 50 aktywistów organizacji "Ruch" demonstrowało, trzymając transparenty z napisami "Won polscy policjanci", "Won SS-sowskie sługusy".
W centrum obecnej wsi Bazaltowe znajduje się pomnik UPA, upamiętniający "akcję bojową" z 21-22 kwietnia 1943. Jak głosi napis, oddział grupy Zahrawa, którym dowodził "Dubowyj", zlikwidował wtedy bazę "polsko-niemieckich okupantów Wołynia".
Janowa dolina po napadzie UPA

Zbrodnia w Hucie Pieniackiej

Zbrodnia w Hucie Pieniackiej – dokonana 28 lutego 1944 akcja pacyfikacyjna polskiej ludności cywilnej w Hucie Pieniackiej, w wyniku której śmierć poniosło od 600 do 1500 osób. Pacyfikacji dokonali, według śledztwa IPN, żołnierze 4 Pułku Policyjnego SS pod dowództwem SS-Sturmbannführera Siegfrieda Binza, wraz z okolicznym oddziałem UPA i oddziałem paramilitarnym składającym się z nacjonalistów ukraińskich, pod dowództwem Włodzimierza Czerniawskiego.
Huta Pieniacka liczyła wówczas 172 gospodarstwa i około 1000 mieszkańców, we wsi znajdowało się również spora liczba uciekinierów (m.in. z Wołynia). Ocalało około 160 osób
Pomnik Polaków pomordowanych w Hucie Pieniackiej, w obrysie murów kościoła, do którego spędzono mieszkańców by potem ich wymordować We wsi działał liczący około czterdziestu osób oddział samoobrony dowodzony przez przybyłego ze Lwowa Kazimierza Wojciechowskiego, ps. „Satyr”. Na początku 1944 roku przebywał w Hucie duży oddział partyzantki radzieckiej ze zgrupowania płk Dmitrija Miedwiediewa. Wiadomość o tym fakcie dotarła do niemieckich władz okupacyjnych. Po opuszczeniu wioski przez Sowietów 23 lutego we wsi pojawił się patrol niemiecki złożony z Ukraińców. Doszło do potyczki z oddziałem samoobrony wspartym przez 2 pluton AK z Huty Wierchobuskiej. Polacy sądzili,że mają do czynienia z przebranymi upowcami. Przed całkowitym rozbiciem uchroniła oddział SS sotnia UPA "Siromanci", która zaatakowała Polaków z boku. Zginęło wtedy co najmniej dwóch napastników w mundurach SS. Na podstawie ich dokumentów udało się ustalić, że byli oni żołnierzami stacjonującej w Brodach 14 Dywizji Grenadierów SS. Zabitym Niemcy urządzili w Brodach manifestacyjny pogrzeb, a do Huty Pieniackiej wysłali większe siły 4 pułku policyjnego SS (około 500–600 osób), dowodzone przez niemieckiego kapitana. W skład utworzonego w maju 1943 pułku wchodzili ukraińscy ochotnicy do późniejszej 14 Dywizji Grenadierów SS.
W nocy z 27 na 28 lutego do wsi przybył łącznik AK i przekazał zalecenia Inspektoratu Armii, by oddział samoobrony postarał się uniknąć walki, najlepiej przez ewakuację i stworzenie wrażenia, że wieś jest bezbronna, a wśród mieszkańców są tylko kobiety, dzieci i staruszkowie. Istniała wówczas nadzieja, że oddanie wsi bez walki jest jej jedyną szansą na ocalenie i uniknięcie pacyfikacji.
Pomnik Polaków pomordowanych w Hucie Pieniackiej. Krzyż z kamiennymi tablicami, na których wyryto nazwiska ofiar zbrodni 28 lutego 1944 roku oddział 4 pułku policji SS wspomagany przez chłopów z okolicznych wsi, i według niektórych źródeł przez sotnię UPA „Siromanci” oraz policjantów z Podhorzec, otoczył wieś ze wszystkich stron. Po wystrzeleniu rakietnicy, wieś została ostrzelana; mieszkańcy zaczęli uciekać i chować się w piwnicach lub wcześniej przygotowanych schronach.
Po ostrzale do wsi wkroczyli ukraińscy żołnierze SS i cywile Ukraińcy. Uciekających mieszkańców rozstrzeliwali. Pozostałych wyprowadzali z domów i grupami prowadzili do kościoła. Zachowywali się przy tym bestialsko, np.: siedemdziesięcioletnią Rozalię Sołtys ugodzili bagnetem, rozpruwając jej brzuch, innej kobiecie zabili noworodka, rzucając nim o mur, zastrzelili rodzącą kobietę. Około dwudziestu osób, spośród doprowadzonych, ukryło się w piwnicy lub na wieży kościelnej, dzięki czemu udało im się przeżyć. Kiedy rozeszła się wiadomość, że kościół jest zaminowany i zostanie wysadzony w powietrze, wybuchła panika, a zamknięte drzwi nie pozwalały wydostać się na zewnątrz.
Każdy dom i zabudowanie było grabione przez przybyłych z wojskiem cywilnych Ukraińców, którzy zrabowany dobytek ładowali na wozy i wywozili. Pod kościołem zginął dowódca samoobrony Kazimierz Wojciechowski. Jak twierdzą świadkowie, oblano go łatwopalną cieczą i podpalono. Wcześniej, jeszcze w domu, zamordowano jego żonę, córkę i ukrywających się tam Żydów. Po południu rozpoczęto wyprowadzać z kościoła kilkudziesięcioosobowe grupy, które doprowadzano do stodół i drewnianych zabudowań gospodarczych. Następnie obiekty te ostrzeliwano z broni maszynowej i podpalano.
Około godziny 17. sprawcy krwawej pacyfikacji opuścili wieś. Ocalały cztery zabudowania położone na uboczu, kościół i szkoła. Nieliczni mieszkańcy, którym udało się przeżyć, znaleźli schronienie w Hucie Wierchobuskiej, Złoczowie i innych okolicznych miejscowościach. Pomordowanych pochowano w dwóch zbiorowych mogiłach koło kościoła i szkoły.
O pacyfikacji wsi w dniu 28 lutego 1944 informowała wydawana we Lwowie ukraińska gazeta Lwiwskie Wisti, podano również, że śmierć poniosło 868 osób w Hucie Pieniackiej.
Według IPN sprawcą zbrodni był I batalion 4 pułku policyjnego SS stacjonujący w Złoczowie. Przesłuchano 80 pokrzywdzonych. Są to osoby, które przeżyły tę masakrę bądź straciły w niej najbliższych. Obecnie próbuje się ustalić skład osobowy tego pododdziału, a zwłaszcza kim był dowódca tego oddziału, a także tożsamość osób cywilnych, które pomagały głównie w grabieży domów i gospodarstw w Hucie Pieniackiej. Włodzimierz Czerniawski został bezpośrednio po wojnie skazany w ZSRR na karę śmierci, m.in. za zbrodnię w Hucie Pieniackiej.
W Wielkiej Brytanii ukazał się reportaż J. Hendy’ego SS w Wielkiej Brytanii, który opowiada m.in. o mordzie w Hucie Pieniackiej.
W czasach ZSRR powstały dwa pomniki upamiętniające zbrodnię. Drugi z nich powstał w 1989 r. w 45. rocznicę wydarzeń; na głazie umieszczona była czerwona gwiazda i płyta z napisem, że winni zbrodni byli okupanci i bandy OUN. Pominięto informacje o narodowości zabitych, płyta i gwiazda zniknęły z głazu w latach 90.
W 1989 r. osoby, które przeżyły zbrodnię i ich rodziny za zebrane pieniądze ufundowały drewniany krzyż. Obecnie istniejący pomnik wzniesiono w 2005 r. dzięki staraniom Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Strona ukraińska przez dwa lata blokowała umieszczenie daty zbrodni na monumencie.
Obchody 65. rocznicy wydarzeń odbyły się 28 lutego 2009 z udziałem kilkudziesięcioosobowej reprezentacji rodzin ocalałych z masakry zrzeszonych w Stowarzyszeniu "Huta Pieniacka", którym Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych odmówił dofinansowania wyjazdu, co stało się wielkim skandalem. Patronat nad obchodami przyjęli i osobisty udział w uroczystości wzięli Prezydent Lech Kaczyński oraz Prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko wielki sympatyk OUN-UPA i SS Gallizien.

Główna